Świat się zmienia, choć nie dla wszystkich jest to jeszcze dostatecznie jasne. Niektórzy szefowie wciąż sądzą, że świat biznesu jest przewidywalny, że obowiązują ciągle te same zasady zarządzania i kierowania. Próbują utrzymać status quo i sądzą, że funkcjonują na rynku na tyle długo, iż nie muszą analizować i syntetyzować olbrzymiej liczby informacji. Próbują w nowoczesnym, wciąż zmieniającym się świecie utrzymywać stałą, niezmienną strukturę oraz... niezmienny charakter. Wydaje im się, że do zarządzania potrzebne są wyłącznie umiejętności analityczne, myślenie i podejmowanie decyzji. Nazwałabym ich „dinozaurami zarządzania". Niech to jednak nikogo nie zmyli. Bardzo często są to młodzi ludzie, z dobrym akademickim wykształceniem. Tymczasem świat się zmienił i zmienia się codziennie, a dziś jest zapotrzebowanie na inne zarządzanie niż wczoraj. Akademickie wykształcenie i umiejętność analizy są ważne, ale potrzebna jest przede wszystkim umiejętność syntezy informacji i całościowe patrzenie na zmieniający się świat. Świat staje się coraz bardziej współzależnym systemem. Podejmowanie decyzji na szczeblu indywidualnym i zbiorowym wymaga od nas zrozumienia wszystkich tych zależności.
Przypomina mi się tutaj historia pewnej firmy, w której brak umiejętności syntezy i stare metody zarządzania doprowadziły do katastrofy. W pewnym momencie gwałtownie spadła sprzedaż. Zmieniono dyrektora handlowego firmy. Ten zabrał się solidnie za marketing i dział sprzedaży i - jak tego oczekiwano - sprzedaż zdecydowanie wzrosła. Dyrektor dalej inwestował w marketing i sprzedawców, ale - ku jego zdziwieniu i niezadowoleniu zarządu - sprzedaż tym razem spadła. Nie pomagały wysiłki dyrektora handlowego. l on pożegnał się z pracą. Za czasów następnego sytuacja znowu się powtórzyła. Wtedy zarząd zdecydował się na pomoc firmy doradczej. Szybko okazało się, że przyczyną był wąski, analityczny sposób myślenia zarządu (i dyrektorów), pomijanie pewnych informacji z przedsiębiorstwa i od klientów. Otóż gdy inwestowano w marketing, sprzedawcy dokonywali tak wielu transakcji, że produkcja zwyczajnie nie nadążała z terminami. Powodowało to niezadowolenie klientów, utratę wiarygodności firmy i spadek zamówień. Po dostosowaniu poziomu sprzedaży do możliwości firmy sytuacja wracała do normy i sprzedaż znowu rosła.
Jest to klasyczny przykład braku zrozumienia wszystkich zależności, które wpływają na daną sytuację. A przecież dzisiaj przy gospodarce globalnej, wpływ na nasze poczynania mają najrozmaitsze czynniki. Chodzi o to, by działać w odpowiednim czasie, wykorzystać koniunkturę, powiązać nasze działania z tym, co już się dzieje na rynku czy w innej dziedzinie życia. Weźmy na przykład ludzi związanych z książką: nie tylko powinni dbać o utrzymanie ciągłości sprzedaży wartościowych książek, ale także działać błyskawicznie w wyjątkowych sytuacjach. Często właściwy moment wydania decyduje o powodzeniu jakiejś książki. Nie mogę nie przypomnieć tutaj, że w Polsce nie można było kupić książek Wisławy Szymborskiej w momencie, gdy przyznano jej Nagrodę Nobla. Był to poważny błąd wynikający właśnie z braku poważnego stosunku do informacji i do czynników z zewnątrz.
Fragmenty z książki "Sukces firmy".
Autor: Iwona Majewska-Opiełka.
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.