Badania dwojga amerykańskich naukowców: Joann Prause oraz Davida Dooleya przekonują, że praca poniżej własnych ambicji i posiadanych kwalifikacji jest ważnym problemem społecznym i psychologicznym w wymiarze globalnym. Jedną z wielu stosowanych w języku angielskim nazw określających sytuacje, gdy pracownik wykonuje jakąś pracę, jednak praca ta z różnych powodów nie daje mu satysfakcji jest underemployment. Dosyć trudno termin ten przetłumaczyć na język polski, możemy przyjąć, że niezłym określeniem jest nieadekwatne zatrudnienie.
Zdaniem Prause i Dooleya zwykle podstawowy problem w takiej sytuacji
wynika z relatywnie niskiego poziomu uzyskiwanych zarobków bądź
niekorzystnych form zatrudnienia (np. wymuszona praca na część etatu,
praca z powtarzającymi się przerwami wynikającymi z cyklu produkcyjnego
itp.). Jednak w dzisiejszych czasach, w których duża część młodej
populacji na całym świecie stara się zdobyć różne stopnie wykształcenia
wyższego, moim zdaniem zwykle kryje się za tym kwestia poważniejsza – niedopasowanie posiadanych kwalifikacji do wykonywanej pracy.
Aby dobrze zrozumieć, jakie psychologiczne konsekwencje może mieć
przedłużający się stan nieadekwatności, warto odwołać się do teorii
witaminowej Petera Warra, zgodnie z którą każde środowisko zawodowe można analizować pod kątem tzw. psychologicznych „witamin”.
W zależności od jakości środowiska zawodowego (dostępności „witamin”)
może ono wpływać dobroczynnie bądź negatywnie na zdrowie psychiczne
człowieka. W oryginalnym modelu Warra „witamin” tych jest dziewięć, przy
czym nawet prosta analiza prowadzi do wniosku, że w sytuacji, gdy
człowiek wykonuje pracy poniżej kwalifikacji, to istnieje duże ryzyko,
że w niektórych sferach człowiek będzie doświadczał stanu głębokiego
niezadowolenia. W tym miejscu wspomnę o trzech aspektach: możliwości
używania posiadanych umiejętności, realizacji zewnętrznie stawianych
celów oraz posiadaniu cenionej pozycji społecznej.
Wydaje się, że w przypadku, gdy człowiek jest zmuszony do wykonywania
pracy poniżej swoich kwalifikacji przez dłuższy okres czasu,
niewątpliwie pojawi się u niego poczucie niespełnienia. Wiadomo, że
umiejętności niewykorzystywane po prostu zanikają, ich poziom obniża
się. Wiąże się z tym poczucie niezadowolenia z celów, które realizujemy w
pracy. Na przykład, jeżeli pracownik z wykształceniem wyższym zajmuje
się głównie czynnościami pomocniczymi, nie mającymi wiele związku z
posiadanymi kwalifikacjami, to nawet, jeżeli jest chwalony za
wykonywanie tej pracy, nie daje to odpowiedniej satysfakcji. Nie o takie
cele zawodowe mu przecież chodzi. W konsekwencji pracownik taki zamiast
dumy z wykonywanej pracy może odczuwać rozczarowanie, a nawet wstyd –
jeżeli dysonans pomiędzy rzeczywistością a aspiracjami jest wyjątkowo
duży. Praca zawodowa zamiast wzmacniać pozycję społeczną pracownika –
osłabia ją.
Czy praca poniżej kwalifikacji jest zawsze niekorzystna? Nie
sądzę. Bez większej szkody można wykonywać prace poniżej kwalifikacji w
krótszym okresie czasu, szczególnie gdy czas ten jest ściśle określony i
szczególnie wtedy, gdy inaczej nieco definiujemy nasze cele zawodowe.
Dobry przykładem są studenci pracujący w czasie roku akademickiego bądź
wakacji. Często wykonują prace relatywnie proste: są kelnerami, opiekują
się dziećmi, czasami wykonują proste prace biurowe bądź prace fizyczne
na budowie albo w rolnictwie itp. Najistotniejsze jest jednak to, że w
zdecydowanej większości studenci mają całkowitą jasność, że jest to
praca wykonywana jedynie w określonej perspektywie czasowej – do końca
wakacji bądź studiów. Jej głównym celem nie jest najczęściej rozwój
kariery, ale po prostu zdobycie gotówki. Warto pamiętać, że
zastanawiając się nad wykonywaną pracą, trzeba koniecznie dokonać
analizy celów, które chcemy w tej pracy realizować. To postawione cele
głównie decydują o tym, czy wykonywana praca ma dla nas osobiście jakiś
sens, czy raczej jest czymś w rodzaju „ślepej uliczki”.
autor: dr hab. Sylwiusz Retowski, prof. SWPS – psycholog pracy i organizacji, dziekan SWPS Sopot
http://www.strefapsyche.swps.pl