- Przynajmniej 1/3 osób, które zapraszamy na rozmowy kwalifikacyjne kłamie. Najczęściej w kwestii pełnionych wcześniej obowiązków, powodów odejścia z poprzedniej firmy, a także rzeczy błahych jak np. posiadania prawo jazdy lub dyspozycyjności. Ludzie wyolbrzymiają swoje zasługi, wkład w pracę zespołu, robią wszystko, abyśmy postrzegali ich jako osoby kompetentne. Zdarza się, że chcą się w ten sposób zarówno dowartościować, jak i wzbudzić naszą sympatię - mówi Renata Jedziniak, konsultant ds. HR z Agencji Pracy Tymczasowej Personnel Solutions Sp. z o.o.
Każdy z nas szukając pracy chce wypaść jak najlepiej, mniej lub bardziej koloryzując najpierw swoje CV, a potem opowieści podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Pracownicy działów HR doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego zdarza się, że proszą o referencje lub numer do poprzedniego pracodawcy. Wtedy okazuje się na przykład, że ktoś został zwolniony dyscyplinarnie za defraudację pieniędzy lub niewywiązywanie się z obowiązków, choć sam twierdził, że odszedł, ponieważ nie miał możliwości rozwoju zawodowego.
Dla każdego rekrutera takie sytuacje są trudne i bardzo niewygodne głównie dlatego, że to on bierze odpowiedzialność za przedstawienie pracodawcy potencjalnego pracownika. Jeżeli taka osoba zostanie zatrudniona, a w trakcie pracy pewne rzeczy wyjdą na jaw, może liczyć na zwolnieniem.
Jak się okazuje 80 proc. kandydatów przyznaje się do kłamania podczas rozmowy rekrutacyjnej. To statystycznie przekłada się na średnio dwa „małe kłamstewka” w ramach jednego spotkania z rekrutującym. Niestety szanse na wykrycie tych „nieścisłości” w trakcie interview są niewielkie.
Znaki kłamczucha
Jak uważa psycholog i konsultant HR w Agencji Pracy Tymczasowej Personnel Solutions Sp. z o.o Beata Dworakowska, „kłamczuchy” starają się wywrzeć szczególnie dobre wrażenie na swoim rozmówcy. - Jest taka koncepcja dotycząca manipulowania wywieranym wrażeniem. Zgodnie z nią kandydat do pracy wyolbrzymia swoje zasługi i przecenia własną skuteczność, ewentualnie w trakcie rozmowy wykręca się od odpowiedzialności za swoje poprzednie błędy. Bardzo często „kłamczuch” stosuje taktyki mające na celu wzbudzenie sympatii rekrutera. Wystarczy, że w rozmowie okaże się, iż ma podobne hobby do rekrutującego. Wtedy ten ostatni może nieobiektywnie ocenić swego rozmówcę. „Kłamczuchy” zdają sobie sprawę ze skuteczności zachowań pozawerbalnych takich jak: uśmiech, potwierdzanie słów rekrutera, utrzymywanie z nim kontaktu wzrokowego, który ogólnie kojarzony jest z prawdomównością – uważa Beata Dworakowska.
Niewykluczone, że osoba kłamiąca na pierwszej rozmowie,
będzie to samo robić na spotkaniach z kolejnymi pracownikami działów HR, a w pewnym momencie uwierzy w swoje słowa.
Psychologowie zauważają, że kłamiąc - choćby w kwestii kariery zawodowej - zazwyczaj
dystansujemy się do danego tematu, używamy mniej słów i podajemy niewiele
detali związanych z zatrudnieniem lub danymi sytuacjami, o jakie nas zapytano.
A jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach.
Źródło: Personnel Solutions Sp. z o.o.