68 proc. Polaków nie myje po sobie kubka w pracy, a 51 proc. z nas nie wzruszają nawet śmieci, wolimy kiedy zalegają w koszu.
72 proc. Polaków uznało, że w miejscu pracy brudzi
i śmieci bez opamiętania. – Niestety, dziś bardzo często w pracy jesteśmy
świadkami prawdziwego „wyścigu szczurów”. Ma to także przełożenie na porządek i
czystość w miejscu pracy. W pierwszej kolejności interesują nas wyniki i
zadowolenie przełożonego. Czystość miejsca pracy jest niestety sprawą
drugorzędną – tłumaczy Artur Ragan, rzecznik prasowy agencji pracy Work
Express.
Pracujemy więcej, pracują i więcej także pracownicy usług czystościowych. – Na szczęście w tej całej gonitwie 53 proc. z nas, co jakiś czas stara się chociaż w niewielkim stopniu odciążyć sprzątaczki i w miarę możliwości „ogarnia” swoje miejsce pracy. To cieszy, bo dziś każda pomoc ta jest dla nich bardzo cenna – zauważa Tomasz Ilnicki, dyrektor handlowy Zakładów Usługowych „EZT” S.A., firmy sprzątającej.
Kubków myć nie kazano
Więcej pracy, rywalizacja, stres. Wielu z nas tego typu „emocje” w pracy odreagowuje kolejną kawą, czy batonikiem. Efekt jest taki, że po 8 godzinach pracy na biurku może leżeć nawet kilka kubków i stos papierków. – Z przeprowadzonego przez nas sondażu wynika, że to właśnie kubek jest przez nas najczęściej zaniedbywany. Kubek po kawie, czy herbacie, nie wspominając już o tym, co pozostaje w nim po daniach z proszku, bardzo często czeka aż zajmie się nim ktoś z personelu czyszczącego. To zaskakujący wynik, bo przecież zdecydowana większość z nas w pracy używa własnego kubka, a nie „służbowego” – mówi Ilnicki.
W sumie aż 68 proc. ankietowanych przyznało, że po pracy nie myje swojego kubka. – Bez wątpienia kubek jest naszym takim nieodłącznym „partnerem” w pracy, dlatego tym bardziej powinniśmy o niego dbać. Umycie kubka to kwestia dwóch minut. Pamiętajmy, że kiedy przyjmujemy we własnym miejscu pracy naszego klienta, współpracownika, wypadałoby prezentować jakiś poziom. Brudny kubek na biurku źle o nas świadczy i nawet taki szczegół może negatywnie wpłynąć na nasze relacje z partnerami – zauważa Ragan.
A śmieci hulają po biurze
Niespecjalnie także zwracamy uwagę na śmieci, które nie mieszczą się już nawet w koszu – tak uznało 51 proc. ankietowanych. – Notabene kubki i te śmieci, są przecież najmniej absorbującymi, zabierającymi najmniej czasu, pracami związanymi z dbaniem o czystość i wizerunek naszego miejsca pracy. W tym zakresie bez wielkiego wysiłku każdy może pomóc pracownikom usług czystościowych. Nikt nie wymaga od nas zamiatania lub mycia okien i podłóg – tłumaczy Ilnicki.
Na brudną podłogę i okna zwróciło uwagę zdecydowanie mniej ankietowanych. Podłogę wskazało ledwie 11 proc., okno 13 proc. – Czyli wniosek jest taki, że przeszkadza nam najbardziej to, o co sami tak naprawdę możemy zadbać – puentuje Ragan. I dodaje: - Musimy sobie uzmysłowić jedną rzecz. Tutaj nie chodzi tylko o porządek i czystość w naszym biurze, ale także o nasz wizerunek i wizerunek firmy podczas spotkań służbowych.
Zamiatanie podłóg, czy mycie okien, to standardowe działania pracowników usług czystościowych. Jeśli dodatkowo muszą uporać się np. z wylatującymi z kosza śmieciami, mają do wykonania więcej pracy. – A czasu tyle samo. I w tym problem, bo pracownicy usług czystościowych, to co my „przygotujemy” im do ogarnięcia w 8 godzin, oni muszą posprzątać w znacznie krótszym okresie czasu – podsumowuje Ilnicki.