W pracy lepiej być maratończykiem niż sprinterem

Świetna samokontrola, pełna koncentracja na zadaniu - wydawałoby się, że są to cechy idealnego pracownika. Otóż według badań izraelskich naukowców - wcale niekoniecznie.

Minusy takiego nastawienia do pracy znalazła dr Danit Ein-Gar z Uniwersytetu w Tel-Awiwie. Problem leży w tym, że ludzie o wysokim poziomie samokontroli zwykle angażują się tak mocno w postawione przed nimi zadanie, że zużywają na nie wszystkie swe środki i energię. Dlatego trudno jest im poradzić sobie z nieoczekiwanymi, dodatkowymi wyzwaniami, jeśli stają im na drodze.

W związku z tym, takie osoby szybciej ulegają wypaleniu zawodowemu - przestrzega dr Ein-Gar. Do takiego wniosku doszła po przeprowadzeniu serii eksperymentów. Jednym z zadań postawionych przed ochotnikami było zrobienie zakupów w supermarkecie.

Ku zaskoczeniu naukowiec, okazało się, że osoby, które twierdziły, że posiadają dobrą samokontrolę były bardziej impulsywne, np. robiły przy kasie więcej spontanicznych, nieplanowanych zakupów (bez względu na cenę), niż ludzie, którzy uważali, iż nie kontrolują siebie tak dobrze. Zdaniem dr Ein-Gar ludzie, którzy sądzili, że mają wszystko pod kontrolą napotkali nieoczekiwaną przeszkodę - tzn. kolejkę do kasy i dlatego zaczęli robić nieplanowane zakupy.

Najlepszym sposobem pracy jest więc, według dr Ein-Gar, strategia maratończyka: wolny początek i oszczędzanie energii na długi bieg i niespodzianki, jakie może ze sobą przynieść.(PAP)


ostatnia aktualizacja: 2010-03-05
Komentarze
Trochę humoru przed pracą:)
Profesorowi przeciekał kran, więc wezwał hydraulika. Hydraulik przez 10 minut
podłubał przy kranie i policzył 100 zł. Profesor się strasznie zdenerwował, że on, osoba wykształcona, zarabia grosze, a hydraulik za chwilę roboty policzył sobie spore pieniądze. Hydraulik na to:
- Wie pan co... U nas w spółdzielni szukają teraz pracowników. Zgłosi się pan i będzie pan pracował jako hydraulik. Tylko niech pan nie mówi, że pan jest profesor. Najlepiej będzie, jeśli pan powie że pan skończył 7 klas podstawówki.
Profesor tak właśnie zrobił i pracował przez jakiś czas, ale przyszło zarządzenie kierownictwa, że wszyscy pracownicy mają mieć skończoną podstawówkę. Więc profesor, chcąc nie chcąc, musiał iść na kurs razem z kolegami z pracy, żeby się nie wydał kłamstwo.
Na pierwszych zajęciach nauczyciel wziął profesora do tablicy każe policzyć pole koła. Profesor wypisał bardzo zgrabną całkę, ale wynik mu wyszedł ujemny.
Myśli, myśli, i nagle słyszy szept z pierwszej ławki:
- Zmień granice całkowania...
Polityka Prywatności