
Wypełniłem aplikację, namówiłem swojego kolegę na wspólny wyjazd dzięki „Buddy Option” i zanim się spostrzegłem, siedziałem już w samolocie do Nowego Jorku.

na campie dla dzieci ortodoksyjnych Żydów, w północnej Pensylwanii.
Początkowo trochę nas to przeraziło - nie dość, że wyjeżdżamy kilka
tysięcy kilometrów od domu, to jeszcze będziemy pracować z ludźmi, o
których tak naprawdę nic nie wiemy. Pierwsze dni na campie minęły nam
jednak błyskawicznie, pojawiliśmy się tam jeszcze przed przyjazdem
dzieci i mieliśmy masę wolnego czasu, który wykorzystywaliśmy na
uprawianie wszelkich sportów. Wszystko było do naszej dyspozycji: korty
tenisowe, boiska do praktycznie każdej gry, siłownia, baseny oraz
jezioro z kajakami, żaglówkami i łodzią motorową, dzięki której
mogliśmy doświadczyć przejażdżki na „bananie” i nartach wodnych.
Pracowaliśmy w kuchni, głównie w dziale
sałatkowym, spędzając dnie na krojeniu pomidorów, ogórków,
przygotowywaniu pasty z tuńczyka i wielu innych dodatków do dań
głównych. Spędzaliśmy tam nawet do dwunastu godzin dziennie, jednak
nasze obowiązki nie były nie wiadomo jak męczące - wieczorami byliśmy
pełni sił do korzystania z uroków campu. Po pewnym czasie
postanowiliśmy nawet podjąć dodatkową pracę podczas popołudniowej
przerwy – sprzątanie obozu, 30 minut dziennie za dodatkowe pieniądze,
które wydawaliśmy na... zakupy. To na zakupach właśnie spędzaliśmy
większość naszych dni wolnych. Ilość ogromnych centrów handlowych w
okolicy sprawiała, że czuliśmy się tam jak w zakupowym raju. Do Polski
wróciliśmy obładowani do granic możliwości masą ubrań i elektroniki,
która w Stanach jest dużo, dużo tańsza niż w Polsce.Autor powyższego artykułu jest konsultantem programu Camp America. Chcesz dowiedzieć się więcej o programie? Skontaktuj się!
| Łukasz Batog | |
| telefon: | gg 4384632 |
| tel. kom.: | 606-438-221 |
email: |
lukasz.batog@campamerica.pl lukasz.batog@campamerica.pl |
| Gadu-Gadu: | 4384632 |