Rola mentora w rozwoju naukowym młodych ludzi

Dział: praca.studentnews.pl, Uniwersytety

"Nie jest ważne, co człowiek studiuje, co robi, jaką karierę sobie wybiera, najważniejsze jest, kogo po drodze spotyka" - tak prof. Tadeusz Luty, b. rektor Politechniki Wrocławskiej, ocenił rolę mentora w rozwoju naukowym młodych ludzi, podczas dyskusji zorganizowanej przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej (FNP).

O roli profesorów - zarówno "strażników starego porządku", którzy przycinają skrzydła młodym naukowcom, jak i "mistrzów, którzy badaniami i dydaktyką prowadzonymi na najwyższym poziomie, pokazują drogę, mówili również prof. Marek Świtoński z Uniwerstetu Przyrodniczego w Poznaniu oraz prof. Krzysztof Woźniak z Uniwersytetu Warszawskiego, laureat programu Mistrz FNP.

Prof. Luty podkreślił, że pożądana w polskiej nauce mobilność badaczy powinna być rozumiana w bardzo szerokim kontekście. Wiąże się ona nie tylko z koniecznością wyjeżdżania zagranicę i podejmowania współpracy w ramach międzynarodowych zespołów i projektów. Dotyczy również podejmowania pracy w różnych polskich uczelniach i instytucjach, co stoi w opozycji ze zwyczajem pozostawania w jednostce macierzystej ze względu na opacznie rozumianą lojalność wobec mentorów.

"Argument, że naukowiec wraca z zagranicy do tego samego miejsca, w którym pracował przed wyjazdem, ponieważ chce być fair w stosunku do swojego mentora, ja emocjonalnie rozumiem, ale nie popieram. Każdy prawdziwy profesor, który jest dumny ze swojego wychowanka, cieszy się bardziej, jeśli ten wychowanek odnosi sukcesy na obcym gruncie, a i tak się z nim spotyka" - przekonywał honorowy przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.

Jak przypomniał prof. Luty, założeniem europejskim jest, że do roku 2020 przynajmniej 20 proc. młodzieży studiującej spędzi co najmniej dwa semestry na innym, niż macierzysty, uniwersytecie. W Europie ustanawia się tzw. Paszport Naukowca, który stanowi, że grant, projekt badawczy chodzi po Europie razem z jego liderem i nie jest "przypięty" do instytucji, co zresztą, w opinii profesora, jest wielką wadą obecnie funkcjonujących regulacji również w naszym kraju.

"Uczony, szczególnie młody człowiek, ma prawo wyboru miejsca - najlepszego, do realizowania swoich ambicji naukowych i karier. Takiej mobilności oczekujemy też od liderów" - postulował, tłumacząc, że powinno się w Polsce odejść od zasady powoływania dyrektora instytutu z grona jego pracowników. Lider, który przyjdzie "czysty, bez uwikłań, bez znajomości", poprowadzić jednostkę we właściwym kierunku. Zdaniem prof. Lutego, taki człowiek nie pomyśli nawet, żeby nie przyjąć do grona swoich pracowników stypendysty FNP powracającego z zagranicznego stażu.

Na takie zjawiska, jak blokada etatów, zwrócił bowiem uwagę prof. Świtoński. W jego ocenie system szkolnictwa wyższego w Polsce jest całkowicie niedrożny.

"Jak mamy absorbować najwybitniejszych, wybitnych i bardzo dobrych młodych ludzi, którzy być może chcą się przenieść w ramach Polski, czy wracać po długoterminowych pobytach zagranicą? Etaty w polskich większości instytucji są niejednokrotnie obsadzone przez ludzi, którzy nie mają osiągnięć naukowych, nie dają z siebie więcej, niż absolutne minimum dydaktyczne, a są na kontraktach wieloletnich, przedłużanych dość niefrasobliwie" - pytał prof. Świtoński. Według niego, to właśnie owi nieudolni adiunkci blokują mobilność młodych doktorów. Jednak system prawny i organizacyjny nauki w Polsce sankcjonuje tę sytuację.

"Nie rozumiemy, że mamy do czynienia z elitą, która wymaga innych warunków, ale żeby te warunki były, system powinien być udrożniony. Dlaczego kilkunastu ludzi, którzy wracają z niezwykłymi osiągnięciami, którzy przeszli poprzez niezwykle rygorystyczny system oceny FNP, nie znajduje dla siebie miejsca? Jak mogą w ogóle zdarzać się dyskusje +A może by ich nie zatrudnić?+ Tutaj potrzeba zmian systemowych!" - apelował.

Profesorowie zgadzają się, że mistrz nie tylko wie, kiedy dać niezależność swojemu wychowankowi, ale również kiedy ustąpić mu miejsca lub znaleźć to miejsce - kosztem innego, mniej utalentowanego pracownika naukowego. Prof. Krzysztof Woźniak z Wydziału Chemii UW dodał ponadto, że prawdziwy mistrz powinien być aktywnym badaczem i dydaktykiem.

"Dydaktyka jest szansą na kontakt ze znakomitą młodzieżą, oddziaływania na nią, zachęcenia do wspólnych działań. Jest czymś ważnym i powinna być nierozerwalnie związana z pracą naukową" - uważa chemik.

Według niego, polski błąd sprowadza się do ustalenia dolnego limitu pensum dydaktycznego. Polskie instytuty, uniwersytety, politechniki, mnożą dydaktykę ponad potrzeby po to, żeby swoim pracownikom zapewnić pensum. Tymczasem w Cambridge ustalona jest maksymalna liczba godzin dydaktyki, której zasadniczo nie można przekraczać.

"W Polsce brakuje dwóch instytucji na bardzo dobrym poziomie, jak Cambridge i Oxford które chciałyby ze sobą konkurować. Powinno się dążyć do koncentracji środków finansowych i ludzkich, aby stworzyć instytucje zdolne konkurować na poziomie światowym" - powiedział prof. Woźniak.

Dodał, że młodzi badacze wyjeżdżają na staże zagraniczne głównie dzięki kontaktom swoich mentorów. Jednak niezbędnym czynnikiem dalszego rozwoju naukowego jest powrót na samodzielne, niezależne stanowisko.

"Tam jest rozwój i dobry poziom nauki, gdzie ludzie po powrocie z zagranicy mogą funkcjonować niezależnie. W mało której polskiej instytucji tak jest" - ocenił prof. Woźniak. (PAP)


ostatnia zmiana: 2009-10-09
Komentarze
Polityka Prywatności